Potem postanowiłem odwrócić materac, żeby przewietrzyć i posprzątać sypialnię. Wszystko szło jak zwykle, aż zauważyłem dziwną stertę małych, czarnych ziarenek w rogu łóżka .
Były matowe, z lekkim połyskiem, jak małe węgle drzewne.
Zamarłam. Początkowo myślałam, że to jaja owadów – może karaluchów albo coś w tym stylu. Serce zaczęło mi bić szybciej, poczułam nawet dreszcze na plecach.
Ostrożnie zebrałem kilka ziarenek na kartce papieru i je obejrzałem.
Były zbyt twarde i suche, żeby żyć. Ale mimo wszystko – jak mogły się tam znaleźć, pod moim materacem?
Szczerze mówiąc, byłem w szoku, kiedy się dowiedziałem, co to jest. Widzieliście już coś takiego? Więcej szczegółów w pierwszym komentarzu.
Aby się uspokoić, zrobiłem zdjęcie znaleziska i wysłałem je znajomemu, który interesuje się ziołami i medycyną Wschodu. Odpowiedź nadeszła niemal natychmiast:
